Rower szosowy to sprzęt, który w ostatnim czasie zyskał ogromną popularność wśród zwolenników dwóch kółek. Z początkiem okresu wiosennego pogoda zachęca do wypięcia sprzętu z trenażera, lub ściągnięcia z niego pajęczyn, oczywiście wszystko zależy od tego w jakim okresie zimowego "letargu" zastał nas czas. Szosa nie wypełni co prawda uniwersalności sprzętu crossowego czy mtb, ale jako jedyna moim zadaniem daje w pewnym sensie poczucie totalnego i niczym nieograniczonego zasięgu. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że daje poczucie nieskończoności...
Od kilku ładnych lat, biegową wiosnę otwierałem w Warszawie, tamtejsza impreza jest dziesięć lat do przodu w stosunku do debiutującej w tym roku z imprezą półmaratońską Gdyni. 11 edycja stołecznej kultowej wręcz imprezy kusiła do ostatniego momentu, wyszło jednak inaczej. W pewnym sensie bardzo lubię nowe wyzwania, nowe miejsca oraz pozytywne emocje jakie na dłuższych dystansach, można z zaciekawieniem obserwować. Dystans połówki bardzo mi leży, znam gdyńskie ścieżki biegowe dość dobrze i choć stwierdzenie "nowe miejsce" do Gdyni w opisywanym przypadku średnio pasuje to postanowiłem wystartować u siebie...
Foto. Tomasz Wrzosek
O pierwszej edycji biegu organizowanego przez El-aktywnych dowiedziałem się przypadkiem, na jednym z treningów w tym pięknym leśnym kompleksie elbląskiej wysoczyzny, pomysł Wojtka Bartnickiego pięknie wypalił. W tym roku łącząc zawody z dodatkowym świątecznym akcentem dla piękniejszej części uczestniczek śmiało mogę stwierdzić, że zespół maniaków aktywności i propagatorów zdrowego trybu życia ogarnął kawał dobrej roboty, no ale po kolei...
Sezon zawodów choć tak naprawdę od kilku lat praktycznie mógłby się nie kończyć, marzec jest miesiącem, w którym kalendarz imprez przyspiesza i każdy weekend oferuje możliwość wzięcia udziału w zorganizowanej imprezie. Jeszcze kilka lat temu ogarniałem większość zawodów w bliższej i czasem kilka w dalszej okolicy, swoisty rekord jaki zanotowałem to około 800 kilometrów podróży aby pobiec 10. Jakie jednak znaczenie ma udział w dyszce dla amatora ze środka stawki ? Poprawa wyniku, debiut, nowe nieznane miejsce czy ludzie, którzy wybierają się z nami w ten szalony rejs, lub czekają gdzieś w docelowej kei wyznaczając nam dobry kurs na życie...
Drugi tydzień treningowych wygibasów kończy weekend, w który wpasowałem dwie zakładki, rowerowo/biegową oraz pływacko/biegową. Postanowiłem również skorzystać z zaproszenia do wspólnego treningu, z elbląskim teamem triathlonistów przygotowujących się w ramach akcji Jestem GIT do startu w finale 1/4 Garmin Iron Triathlon, która odbędzie się 17 lipca 2016 r. w Elblągu. Ja również ująłem tą imprezę w planie, będzie to 3 tygodnie po Suszu, więc teoretycznie jeśli po 1/2 IM będę w stanie w miarę normalnie funkcjonować, w Elblągu nastawiam regulator na maksymalną moc...
Rozpoczynając okres przygotowań do startu w jedynej docelowej imprezie tegoż roku, zdecydowałem się na dość skrupulatny reżim treningowy, według najbardziej odpowiadającej mi metody 80/20, w pewien sposób ciekawie przeniesionej w Triathlon przez Mata Fitzgeralda. Całkowite dopasowanie planu do trybu życia często kolidujące z działaniami życia codziennego jest oczywiście możliwe, ale budzi zasadnicze a zarazem trywialne pytanie – po co ? Postanowiłem, bazując na swoich doświadczeniach oraz pracy z żywym materiałem, wprowadzić zalecane zresztą przez autora modyfikacje, dodając po drodze kilka małych odstępstw od reguły…
Jeszcze nie tak dawno zastanawiałem się nad sensem podęcia działań w kierunku, stawiającym moje podzespoły w stanie podwyższonej gotowości. Jak to będzie, kiedy wstawię do boksu rower, ułożę w koszyku zaplecze biegowe i założę piankę trzymając w zębach okularki ? Był początek grudnia, za oknem szybko robiło się ciemno, sącząc herbatę z cytrynką zacząłem pierwszy szkic cyklu jaki ma mnie do tego doprowadzić. Dziś mija siedem tygodni bliżej ukierunkowanych działań, zostało jeszcze dwadzieścia jeden do godziny zero, z dwudziestu ośmiu jakie wtedy rozpisałem. Tydzień temu ruszyliśmy też z akcją o kryptonimie taktycznym #18procent, w której wspólnie z Waldkiem Misiem rywalizujemy w naszych przygotowaniach do Triathlonu w Suszu na dystansie średnim. Bawiąc się sportem, chcemy też rozdać porcję dobrej energii, pomagając przy tym Fundacji Dorotkowo i dzieciakom znajdującym się pod ich opieką.
Fundacja Dorotkowo zajmuje się rehabilitacją osób niepełnosprawnych, a w szczególności obciążonych trisomią 21 (zespołem Downa) wspomaga ich funkcjonowanie w społeczeństwie, a także wspiera rodziny osób niepełnosprawnych. Wszystkie informacje możecie znaleźć na stronie fundacji dorotkowo.pl więc nie będę ich tutaj powielał. Fundacja Dorotkowo jest nam bliska, ponieważ ma pod swoja opieką siostrzenicę Waldka - Marysię. Uważamy, że ogrom pracy, wsparcia i dobrego serca z jakim spotykają się dzieci będące pod opieką Fundacji, zasługują na nagrodę i dlatego chcielibyśmy poprzez własny wkład wspomóc działanie Dorotkowa. Również Was serdecznie do tego namawiam. Przybij piątkę - przelej piątkę...
Zdjęcie jest linkiem do galerii Tomasz Wrzoska
Styczniowa sobota, za oknem jeszcze ciemno, dzwoni budzik... zaraz zaraz przecież z reguły w weekend go nie nastawiam, więc co do groma ??? Odebrałem. Co robisz za tydzień w niedzielę ? eeee pewnie coś dłuższego, nie wiem może 15 - 17 nad morzem, rzekłem odruchowo. Jedziesz z nami na małą integrację klubową do Stegny ? - padło pytanie w trybie rozkazującym... hymmm... No jasne, że jadę odparłem.
Choć ostatnio występujące anomalie pogodowe zapewne nikogo już zbytnio nie dziwią, to wyjście na trening niejednokrotnie zaczyna się od cebulkowej zagadki, jak ubrać się tym razem ? Ile warstw, jakiej grubości i czy w ogóle wyjść z pod ciepłej kołderki, koca lub oderwać się od gorącej herbatki z imbirem ? Moje obawy rozwiał ostatnio jeden widok dający nie tyle do myślenia, co plus 13 do motywacji. Kiedy lecieliśmy mechanicznym dyliżansem na weekendowy basen prószył śnieg, a dwóch kolesi jak gdyby nigdy nic, cięło zamarznięte na kość powietrze szosami... Można ? Ano, można...