Siatka jesiennych wyjazdów oraz decyzja o zapisaniu się na tegoroczną edycję Poland Gravel Race, mimowolnie narzuciła rytm zimowych planów i realizowanych zadań na przełomie roku. Nie do końca zrealizowany plan modyfikacji sprzętu, który w sumie skończył się zupełnie nieoczekiwaną zmianą roweru na wyprawowy gravel Focus Atlas, oraz wewnętrzne uczucie potrzeby sprawdzenia się po raz kolejny… Mimowolnie zaglądałem też na stronę nowej w tym roku imprezy – Wanoga Gravel. Relatywnie to dość blisko, planowana trasa zachęcała klimatem, więc w sumie to czemu nie pojechać ?…

Wanoga Gravel to z kaszubskiego gravelowa wędrówka. Trasa będzie poprowadzona przez najbardziej malownicze zakątki Kaszub, pomorskiego odcinka wybrzeża od Ustki do okolic trójmiasta, ze startem i metą w Kościerzynie oraz bazą imprezy w Hotelu Szarlota. Pokręcimy przez Wdzydzki Park Krajobrazowy, Bory Tucholskie przeplecione szutrami i polnymi drogami pośród lasów i jezior. W połowie dystansu, Ustce zapewniony będzie też oficjalny pit-stop, w którym będzie można się odświeżyć oraz jeśli to konieczne odespać pokonane już kilometry. Dalsze kilometry Wanoga Gravel to etap epickiej podróży wzdłuż wybrzeża. Zapierające dech w piersi widoki z klifów, rezerwat przyrody – Słowiński Park Narodowy, okolice Żarnowca, moreny Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego oraz Wzgórza Szymbarskie i ich królowa Wierzyca. Na tą chwilę trasa ma około 600 kilometrów, 4800 metrów przewyższeń i wygląda tak. Na jej pokonanie uczestnicy mają limit 100 godzin, oczywiście zgodnie z zasadą samowystarczalności na trasie…

Moje przygotowania do startu z założenia są bardzie poukładane, niż te do pomorskiej 500 w ubiegłym roku. Choć już na wstępie wiem, że daleko jest im do w pełni usystematyzowanego treningu, to zdecydowanie wzrosła  objętość kilometrażu. Całość przygotowań opieram o dwa wyjazdy w tygodniu wtorki i czwartki po 2 – 2.5 godziny w siodle oraz dwa dni spędzane w siodle w czasie weekendu po 4 – 7 godzin. Sobotnio niedzielne wypady  w kliku przypadkach połączę w wyjazdy dwudniowe, testując przy okazji obszar nocowania. Treningi rowerowe uzupełniają dwa dni lekkiego konwersacyjnego biegania po 60 – 90 minut oraz trzy dni, w których ćwiczę mobilność oraz sprawność oparte głównie o kalistenikę i movement…

Dobry koń bez bata jedzie, ale widzieć go musi…

Powiedzenie kaszubskie

Poza główną modyfikacją czyli zmianą roweru, modyfikacjom poddałem także wyposażenie, głównie w zakresie samowystarczalnego zestawu do spania – do wyposażenia trafił lekki śpiwór, namiot oraz materac. Do wyposażenia trafi też dobra kurtka przeciwdeszczowa, oraz dodatkowe ustabilizowanie torby za siodłem poprzez montaż lekkiego bagażnika. Wyposażenie bikepakingowe uzupełniła także świetna torba na kierownicę Topeak Frontloader, w której pojedzie część spania i ubrań. W zasadzie to ze względu na inną geometrię roweru pozostaje mi jeszcze poszukać czegoś sensownego pod ramę, gdzie wylądują rzeczy najcięższe – serwis rowerowy, powerbank i część pozostałej elektroniki…

Nie zabieram też ze sobą tak jak wcześniej większej ilości jedzenia poza tym na nocleg, wodą, kilkoma batonami, elektrolitami oraz magnezem i podręczną apteczką. Całą resztę zapewnią mijane po drodze sklepy i stacje paliw. Korekcie podałem także zabierane ze sobą ubrania, a w zasadzie ich mocne ograniczenie do niezbędnego zaplecza, awaryjnych rękawków i nogawek oraz dodatkowej cienkiej bluzy z długim rękawem. Z racji planowanych w terenie noclegów resztę ekwipunku dopełni polowy zestaw do gotowania kawy i lekkiego posiłku oparty o gazowy kartusz z palnikiem i menażką…

Założenia na Wonogę gravel to w sumie dwie opcje. Pierwsza – jazda pierwszego dnia gdzieś na granicę 250 kilometra, krótki nocleg, pobudka z kunami i jazda już do mety. Druga, nieco bardziej realna to trzy dni wyprawy po około 200 km każdego dnia, z delikatnym przesunięciem na zasadzie “jak najmniej na koniec”. Obie wersje oczywiście z przerwami na fotograficzne pamiątki, oraz ekstremalne skupienie na łapaniu rowerowego flow. Zawsze z tyłu głowy pozostaje też opcja numer trzy – awaria roweru lub woźnicy, które uniemożliwiły by kontynuację przygody w sposób sensowny lub bezpieczny…

Świadomość powrotu i to na własne życzenie, do strefy nieco ekstremalnego dyskomfortu, budzi garść nieco skrajnych emocji. Z jednej strony zapowiada się fantastycznie epicka przygoda z drugiej pokonanie całej trasy oraz jej przewyższeń, będzie wymagało nieco większego spięcia pośladków niż na co dzień. Wanoga Gravel to kolejny etap rowerowej ultra przygody. Wyzwanie gdzie nieznane mierzy się z bazą doświadczeń, zwątpienie walczy z determinacją, a narastające zmęczenie zacierają niesamowite emocje i zachwyty. Jesteś tylko Ty, rower, przygoda i pasja…

Dobra energia dla Was – Marek Mróz.

Niniejszy wpis nie jest sponsorowany. Poniżej zamieszczam ciekawe linki afiliacyjne do wartościowych książek o pasji związanej z rowerową przygodą. Dokonując z nich zakupu, wesprzesz rozwój bloga. Dziękuję.

  1. Naprawa i konserwacja rowerów -poradnik – kupisz tutaj,
  2. Podręcznik przygody rowerowej – kupisz tutaj,
  3. Campa w sakwach, czyli rowerem na dach świata – kupisz tutaj.